Wyjechaliśmy o godz. 7.30. Pogoda zapowiadała się bardzo dobrze. Słońce, niewielkie zachmurzenie, odpowiednia temperatura, słowem idealne warunki na wycieczkę turystyczną. Humory też wszystkim dopisywały, więc wyjazd zapowiadał się całkiem obiecująco.
Po około godzinnej jeździe byliśmy już w Skopaniu. Miejscowość ta jest położona niedaleko Baranowa Sandomierskiego w odległości ok. 60 km od Lubziny. Po przyjeździe mieliśmy godzinę czasu wolnego, który wykorzystaliśmy na wypicie kawy, zjedzenie ciastka i skorzystanie z toalety. Punktualnie o 9.30 rozpoczęliśmy w dwóch grupach zwiedzanie Fabryki Firanek "Wisan" w Skopaniu. Panie, które oprowadzały nas po zakładzie, bardzo ciekawie o nim mówiły i chętnie odpowiadały na pytania. Wszyscy na własne oczy zobaczyliśmy jak powstają firanki i jak skomplikowany to jest proces. Mogliśmy też wykonać pamiątkowe zdjęcia, samodzielnie malować wzory na firankach, a także zrobić zakupy w przyzakładowym sklepie.
Następnie opuściliśmy gościnne Skopanie i udaliśmy się do Sandomierza. Jest to jedno z najstarszych miast w Polsce położone nad rzeką Wisłą na siedmiu wzgórzach, dlatego czasem nazywane jest "małym Rzymem". Posiada bardzo wiele cennych zabytków, a ciekawostką jest to, że w Sandomierzu kręcony jest bardzo popularny serial "Ojciec Mateusz".
O 12.30 w restauracji "Pod Ciżemką" zjedliśmy obiad, a potem spotkaliśmy się z przewodnikiem panem Krzysztofem, który towarzyszył nam do końca pobytu w Sandomierzu. Dzięki niemu dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy na temat tego przepięknego miasta. Zwiedziliśmy też podziemną trasę turystyczną i katedrę. Chodząc po sandomierskiej Starówce podziwialiśmy zabytki, m.in. Ratusz, Bramę Opatowską, Dom Długosza, Kościół św. Jakuba, Zamek Kazimierzowski i Collegium Gostomianum. Do tego doszły przepiękne widoki z sandomierskiej skarpy na Wisłę i prawobrzeżną część miasta. W międzyczasie robiliśmy pamiątkowe zdjęcia, jedliśmy lody i inne przysmaki oraz kupowaliśmy pamiątki, bez których nie może się chyba obejść żadna wycieczka.
Zahaczając po drodze o półkilometrowy lessowy Wąwóz Świętej Królowej Jadwigi zeszliśmy w dół, gdzie czekała na nas ostatnia atrakcja wycieczki: rejs statkiem po rzece Wiśle. Chłodny wiatr znakomicie nas orzeźwiał po trudach całodziennej wycieczki. Zbierało się na deszcz, ale nie przydały się parasole ani płaszcze przeciwdeszczowe, ponieważ deszcz rzeczywiście zaczął padać, ale my wtedy siedzieliśmy już wygodnie w autobusie. Droga powrotna przebiegła bez żadnych niespodzianek i około 19.30 byliśmy już na miejscu w Lubzinie.